Po raz kolejny dojdzie do spłaszczania struktury wynagrodzeń w sądownictwie i całej sferze budżetowej – komentuje w rozmowie z WP Finanse Urszula Łobodzińska, wiceprzewodnicząca Krajowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Ad Rem” pracowników sądownictwa.
Łobodzińska relacjonuje, że wśród pracowników sądów wrze już od poniedziałku, gdy pojawiły się pierwsze przecieki dotyczące planowanego przez rząd wzrostu wynagrodzeń w budżetówce. Jej zdaniem niska podwyżka nie ułatwi sądom poszukiwania nowych pracowników. Obecnie wielu z nich dostaje na starcie krajowe minimum. Za takie pieniądze trudno jest znaleźć kandydatów – wskazuje – bo praca jest odpowiedzialna, obciążająca psychicznie i jest jej bardzo dużo.
[…]
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar podkreślał wielokrotnie, że przewlekłość postępowań w sądach jest spowodowana również tym, że pracownicy są słabo opłacani – dodaje Urszula Łobodzińska. – Rząd tłumaczy brak realnych podwyżek koniecznością zwiększenia wydatków na obronność. Pracownicy cywilni może nie walczą z karabinem w ręku, ale także odpowiadają za stabilność państwa. To osoby, dzięki którym państwo działa na co dzień – argumentuje wiceprzewodnicząca „Ad Rem”.
[…]
Związki zawodowe postulują, by powiązać wynagrodzenia sfery budżetowej z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Obecnie, mówi Urszula Łobodzińska, wzrost płac w budżetówce jest powiązany z kalendarzem wyborczym.
Przypomina, że poprzedni rząd po wyborach i protestach dał budżetówce 1000 zł podwyżki, a potem płace praktycznie stanęły w miejscu. – Powiązanie płac ze wskaźnikiem ekonomicznym zatrzymałoby falę odejść z budżetówki – przekonuje wiceprzewodnicząca „Ad Rem”.